Zima 2018 roku. Warmia, Olsztyński Park Naukowo-Technologiczny, siedziba Ermlab Software – to tu wszystko się zaczęło. Dzień był pewnie wtedy dość mroźny i raczej z kategorii tych szarych i ponurych (każdy, kto czytał „Gniew” Miłoszewskiego, wie, że Warmia – niezależnie od pory roku – słynie z szarości). Krzysztof Sopyła, właściciel olsztyńskiej spółki technologicznej, pisał pewnie wtedy kolejne linijki kodu lub zastanawiał się nad zmiennymi w parametrach modelu uczenia maszynowego. Siedział pewnie wtedy w swoim biurze, otulał się ciepłym swetrem i ogrzewał ręce o kubek z gorącą, parującą jeszcze kawą. Sporo pewnie wtedy rozmyślał – o tym, w jakim kierunku chce, by rozwijała się jego firma i o tym, jak on sam chce się rozwijać. Musiał rozmyślać – w końcu ten czas, w którym jeden rok się kończy, a drugi zaczyna, sprzyja rozważaniom i rodzącym się nowym postanowieniom. Musiał rozmyślać – w końcu od zawsze wiedział, że chce pisać kolejne linijki kodu i zastanawiać się nad zmiennymi w parametrach modeli uczenia maszynowego „po coś”. By tworzyć innowacyjne produkty. By wdrażać wiedzę naukową do biznesu. Aż w końcu – by uwolnić ludzi od monotonnej pracy. To pewne właśnie tego dnia pomyślał sobie: „A gdyby tak stworzyć polskie Grammarly…”.
Krzysztof nie lubi bezczynnie czekać. W końcu nie bez powodu na pulpicie jednego z wielu monitorów umieszczonych na swoim biurku ma tapetę, która głosi, że „inspiracja istnieje, tylko musi zastać Cię przy pracy”. Te słowa powiedział podobno kiedyś Pablo Picasso. Musisz wiedzieć, że Krzysztof lubi być jak Pablo Picasso. Pewnie jeszcze tego samego dnia wcielił swój pomysł w życie – wymyślił nazwę, opracował główne założenia i zaczął szukać ludzi, którzy podzielą jego entuzjazm. Na pierwsze efekty tych poszukiwań nie musiał długo czekać. Pewnie jeszcze tego samego dnia wszyscy z jego programistycznego zespołu w Ermlab Software powiedzieli: „super, zróbmy to”.
Krzysztof nie lubi też półśrodków i dobrze wie, że kluczem do sukcesu w projektach wykorzystujących sztuczną inteligencję jest zgromadzenie interdyscyplinarnego zespołu, w skład którego wejdą też osoby mające wiedzę domenową. Wiedział więc, że do stworzenia „polskiego Grammarly” potrzebuje językoznawców. Pewnie jeszcze tego samego dnia rozesłał kilka maili z propozycją współpracy. Na kolejne efekty tych poszukiwań również nie musiał długo czekać. Pewnie jeszcze tego samego dnia jedna z językoznawczyń współtworzących algorytmy GoodWrite powiedziała: „super, zróbmy to”.
Mieli pomysł. Mieli główne założenia. Przede wszystkim jednak mieli entuzjazm, wiedzę i pasję tworzenia, zatem zaczęli działać. Pierwsza testowa wersja GoodWrite powstała kilka miesięcy później. Stworzyli ją wnikliwie, ale nie przywiązywali wagi do detali. Plugin wprawdzie miał w sobie wtedy sznyt designu z wczesnych lat 2000, jednak już na tym etapie rzetelnością poprawek dorównywał całkiem rozgarniętemu studentowi I roku polonistyki. Krzysztof miał świadomość, że dobry produkt można stworzyć tylko wtedy, gdy da się głos jego docelowym użytkownikom. Bardzo szybko zbudował więc zespół beta testerów – osób na co dzień pracujących ze słowem pisanym – i to ich opinie miały dla niego kluczowe znaczenie. Odbył z nimi wiele rozmów. Popijał w ich towarzystwie kawę, herbatę czy inne trunki i pytał, jak im się korzysta z testowej wersji narzędzia, czego im brakuje, co im przeszkadza. Pytał i słuchał, sumiennie notując każdą odpowiedź. Pewnie jeszcze tego samego dnia, gdy wnikliwie przeczytał swoje notatki, otulając się ciepłym swetrem i ogrzewając ręce o kubek z gorącą, parującą jeszcze kawą… „wiedział, że było to dobre”.
Wiedział też, że stworzenie tak zaawansowanego produktu nie będzie możliwe, jeśli nie zbuduje większego zespołu, który przez pewien czas skupi się wyłącznie na tym projekcie. Znasz już trochę Krzysztofa, więc zapewne domyślasz się, że od pomysłu do działania nie minęło dużo czasu. Pewnie jeszcze tego samego dnia wszyscy, którzy do tej pory pracowali z nim nad testową wersją GoodWrite, dostali od niego maile o treści: „składamy wniosek o szybką ścieżkę”.
Kilka miesięcy później Krzysztof, wsiadając do samochodu swojego wspólnika, wziął do ręki telefon, uruchomił aplikację z nawigacją, wystukał na klawiaturze „Warszawa” i kliknął: „wyznacz trasę”. Dzień był pewnie wtedy dość mroźny i raczej z kategorii tych szarych i ponurych (wiesz już, jak to jest na Warmii, która – niezależnie od pory roku – słynie z szarości). To właśnie tego dnia w siedzibie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju podpisali umowę, na mocy której oficjalnie rozpoczęli prace nad powstaniem „technologii kontekstowego rozumienia języka pisanego na potrzeby poprawy błędów oraz automatycznej oceny zrozumiałości tekstu”.
Wkrótce nieśmiała, zimowa myśl o stworzeniu „polskiego Grammarly” zaczęła nabierać rumieńców. Opracowane założenia szybko zaczęły przekładać się na kolejne linijki kodu i kolejne algorytmy uczenia maszynowego. Zgromadzony przez Krzysztofa zespół poświęcił dwa lata, by stworzyć produkt, który dziś oddają w Twoje ręce – GoodWrite 1.0. Chyba już czas, byś poznał(a) go bliżej.
Sporo już wiesz o Krzysztofie i jego zespole. Pewnie, gdybyś spotkał(a) ich przypadkiem w kawiarni czy pubie, moglibyście zatrzymać się na chwilę i porozmawiać. Nie wiesz jednak jeszcze jednej rzeczy: Krzysztof i jego zespół nie lubią rzucać słów na wiatr. Dlatego, jak powiedzieli, że stworzą inteligentnego asystenta pisania, tak zrobili. GoodWrite 1.0. to więcej niż korektor tekstu online. To algorytmy, które zabiorą Cię w podróż po najlepsze teksty, jakie możesz sobie wymarzyć. Działają w każdym polu tekstowych, na milionach stron internetowych. Są wszędzie tam, gdzie Ty jesteś, i na bieżąco sprawdzają to, co piszesz – na WordPressie, na Gmailu, w mediach społecznościowych, na Trello, w Jirze i w wielu innych miejscach.
Co potrafi GoodWrite 1.0? Przede wszystkim – czuwa za Ciebie nad poprawnością językową Twojego tekstu. Już w trakcie pisania otrzymujesz szczegółowe wytyczne na temat popełnionych przez Ciebie błędów i propozycję ich poprawy. Algorytmy działają kontekstowo, tzn. że każda z zastosowanych przez Ciebie form sprawdzana jest w kontekście:
GoodWrite 1.0 to jednak nie tylko ortografia, przecinki, błędy fleksyjne czy składniowe. To także tzw. inteligentna korekta tekstu, czyli rozpoznawanie zdecydowanej większości błędów klawiaturowych czy inteligentne rozdzielanie wyrazów (wtedy, gdy np. pisząc tekst w pośpiechu, postawisz spację w złym miejscu):
Musisz wiedzieć jedno – korekta językowa w GoodWrite jest i zawsze będzie za darmo. Wystarczy, że pobierzesz plugin – na swoją przeglądarkę Google Chrome (kliknij: TUTAJ), a wkrótce także na Mozilla Firefox.
GoodWrite 1.0. potrafi jednak zdecydowanie więcej. Pełne możliwości narzędzia możesz poznać, decydując się na zakup planu dla zaawansowanych (więcej informacji o cenach i dostępnych planach: TUTAJ). Lubisz sprawdzić produkt przed zakupem? My też lubimy. Dlatego z myślą o ludziach takich jak my przygotowaliśmy okres testowy, dzięki któremu – zupełnie za darmo i bez żadnych zobowiązań – będziesz mogła / mógł przetestować dodatkowe możliwości naszych algorytmów.
Sporo już wiesz o Krzysztofie i jego zespole. Nie wiesz jednak jeszcze jednej rzeczy: GoodWrite to ich oczko w głowie. Dlatego każdego dnia pracują nad tym, by uzupełniać narzędzie, dodając niego nowe funkcjonalności. Bazują na własnych doświadczeniach, ale przede wszystkim na doświadczeniach beta testerów – tak, tak, tych samych, o których była mowa wcześniej. Krzysztof i jego zespół są z nimi w stałym kontakcie. Nadal odbywają z nimi wiele rozmów. Nadal popijają w ich towarzystwie kawę, herbatę czy inne trunki i nadal pytają, jak im się korzysta z aktualnej wersji narzędzia, czego im brakuje, co im przeszkadza. Pytają i słuchają, sumiennie notując każdą odpowiedź. Tak właśnie powstają funkcjonalności dostępne w planie dla zaawansowanych.
To, co możesz znaleźć tam w tym momencie, to opcja, której nie ma żadne narzędzie do korekty tekstu online dostępne dla języka polskiego. GoodWrite 1.0. wyposażony jest w słownik synonimów. Koniec z analizowaniem obszernych list synonimów dostępnych w słownikach. Dodatkowo – by Twoja praca nad tekstem była jeszcze prostsza – obok synonimów znajdziesz również tzw. „kreatywne sugestie”, czyli inne słowa, które pasują do kontekstu. Czasami będą po prostu brzmieć lepiej, a czasami pozwolą Ci wprowadzić Twój tekst na nowe tory, dodając do niego odrobiny oryginalności i kreatywności.
Zarówno synonimy, jak i kreatywne sugestie uruchomisz, klikając dwa razy na dowolnie wybrany wyraz:
Masz dodatkowe pytania lub wątpliwości dotyczące działania GoodWrite? Pamiętaj, że jesteśmy stale do Twojej dyspozycji na: kontakt@goodwrite.pl
Popraw błędy językowe i styl akapitów, a także znajdź słowa, które bardziej pasują do kontekstu.